Cześć! Jesień w Polsce pełną parą, w związku z tym chciałabym poruszyć temat robienia zapasów na zimę w postaci domowej roboty przetworów. U mnie w domu, co roku robi się mnóstwo przetworów, które w ciągu zimy rozchodzą się jak świeże bułeczki.
Moja babcia jest prawdziwą mistrzynią zaczynajac od najróżniejszych dżemów, przez kiszone ogórki, marynowane papryczki, po suszone zioła i owoce, po prostu mniam! Nie wiem czy kiedykolwiek dojdę do takiej perfekcji, ale niejednokrotnie jej pomagałam, więc jakieś podstawy już mam.
Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach, ten temat poszedł w niepamięć. Przecież wszystko jest świeże, albo da się kupić mrożone, czy już gotowe. Po co się męczyć, skoro można kupić. Mnie coś takiego kompletnie nie urządza. Oczywiście, kiedyś były inne czasy, przez okres jesieni i zimy, aż do lata, nie można było dostać wszystkiego od tak. Mimo iż teraz wszystko teoretycznie możemy dostać to zawarte w owocach i warzywach pestycydy i inne ulepszacze wcale nie wpływają na nas korzystnie. Niekoniecznie tym pozbywaniem się kłopotu, działamy na naszą korzyść.
Robiąc imprezę albo zapraszając znajomych, nie satysfakcjonuje mnie poczęstowanie ich jakimś kupionym ciastem. Musze upiec sama – włożyć jakiś wysiłek – żeby poczuć satysfakcję. Mogę policzyć na palcach jednej ręki ile razy zamówiłam jedzenie do domu.. w restauracji – extra, uwielbiam ( chociaż też bez przesady), natomiast takie szybkie take away… odpada, nie lubię i już. okay.. pizze przeżyję:D Ale zmierzam do czego, że w „jedzeniu” najważniejsze jest dla mnie jego pochodzenie. Jeśli wiem z czego coś jest zrobione, albo jakoś jestem sobie to w stanie wyobrazić to jest wszystko w porządku. Jeśli nie, moja wyobraźnia zaczyna działać na pełnych obrotach i pojawiają się kłopoty. Tak jest właśnie z konfiturami, wolę te domowej roboty bo wiem, co w nich jest.. żadnych barwników, żadnych ulepszaczy.
Zresztą mówcie co chcecie, nigdzie nie jadałam lepszych powideł od tych domowej roboty, to samo tyczy się dżemów, kompotów czy soków. Mam taki przywilej, że w naszym ogrodzie rosną różne owoce i warzywa i nigdy nie zdarzyło się żebyśmy czegoś nie wykorzystali. Śliwki idą na powidła, oraz na suszenie ( bo uwielbiam suszone śliwki), porzeczki i wiśnie na dżemy, jabłka na przeciery i kompoty. Zaopatrujemy się też u zaprzyjaźnionych rolników w ogórki, które pózniej kisimy, albo konserwujemy w formie lekkiej sałatki. Oczywiście babcia ma pełne ręce roboty, bo to ona bierze na siebie odpowiedzialność za wszystko. Ale my tez jej pomagamy, moja mama robi ogórki i sok malinowy. Pamiętam jak byłam mała i babcia czy mama brała mnie do pomocy. Wtedy jakoś niespecjalnie doceniałam ten czas, nawet kręciłam nosem, no bo przecież nudy. Teraz patrzę na to z sentymentem i tęsknotą.
Gdy w przyszłości (mam nadzieję najbliższej) będę miała rodzinę, mam zamiar wprowadzić tradycję robienia przetworów. Dlaczego?
- Zawsze na wyciągnięcie ręki będę miała wszystkie podstawowe przetwory które są potrzebne w domu.
- Będą zrobione przez mnie bądź przez moich bliskich, co jest równoznaczne z tym, że doskonale będę wiedziała co jem, lub co podaję do jedzenia.
- Robiąc przetwory sama, będę miała możliwość wyboru produktu z którego je zrobię. Czyli gwarancja najwyższej jakości, nie będę przecież oszczędzać na własnym zdrowiu.
- Rodzinna tradycja zostanie potrzymana i mam nadzieję, że i mnie uda się zrobić kawał dobrej roboty ( jak to zrobiły moja mama i babcia) i zaszczepić w moich dzieciach taką rodzinną tradycję)
A wy co o tym sądzicie? Zgadzacie się ze mną? Uważacie, że domowe przetwory są najlepsze, czy nie robi wam to różnicy? Bardzo chciałabym poznać wasze opinie!:) Piszcie w komentarzach!
Kategoria: Food, lifestyle Tagged: autumn, blog, blogger, domowe przetwory, dżem, food, garden, home, jam, jedzenie, jesień, konfitury, kuchnia, lifestyle, owoce, perfekcyjna pani domu, przetwory, pudliszki, warzywa, women
![](http://pixel.wp.com/b.gif?host=sileshion.com&blog=67883868&post=9721&subd=sileshion&ref=&feed=1)