Hey! Jest tutaj ktoś jeszcze? Wracam po dłuższej przerwie! Ostatnio bardzo dużo się działo i jak zwykle odkąd jestem w Australii nie miała na nic czasu! ;) Dziś sobota, którą rozpoczęłam dość aktywnie, teraz jest godzina 16 a ja już mam za sobą dwie 30 minutowe drzemki:D okey budzę się:)Dzisiaj na blogu Melbourne wieczorową porą:) Miasto jest niesamowicie urocze o tej porze dnia <3 wieczorem wszystkie knajpki wypełniają się tłumami, nocne życie zaczyna się budzić!
Co mi się najbardziej spodobało? Zachód słońca o 21 <3 co prawda wschód jest jakąś godzinę później niż w Sydney, ale wolę gdy dzień zaczyna się później i kończy później:)Uwielbiam budynek dworca <3 Melbourne zawsze było bliższe memu sercu:) Najfajniejsze w tym mieście są knajpki i kawiarnie <3 i naprawdę można znaleźć świetne klimatyczne miejscówki nawet w centrum miasta. Wyobraźcie sobie puby, restauracje czy kawiarnie zaraz przy rzece! <3 moje pierwsze śniadanie w tym mieście smakiem i widokiem zwaliło mnie z nóg! Ale o tym osobny post, w nieco kulinarnych klimatach:) Chyba mam dzisiaj 100% spadek energii, zasypiam znowu:( poważnie, siedzę na łóżku i oczy mi się zamykają. Na dworze ciepełko i chciałam nawet siedzieć i pisać posta przy basenie, ale niestety komputer nie wytrzymuje takich temperatur i zaczynają mnie parzyć palce po 15 minutach pisania:D serio…Zanim przyleciałam do Australii przez kilka lat miała takie fazy wzmożonego zainteresowania tym krajem i np. obserwowałam na instagramie mnóstwo knajp, ludzi, sklepów z Melbourne czy z Sydney. Jednym z takich miejsc był NITRO LAB – lodziarnia która serwuje lody mrożone w niekonwencjonalny sposób czyli za pomocą ciekłego azotu. Tak, wiem, że w ostatnim czasie, ta metoda stała się dość popularna ale w momencie gdy odkryłam to miejsce kilka lat temu, to było wow! i pytanie, czemu takich rzeczy nie ma w Polsce. Więc z sentymentu postanowiłam odwiedzić to miejsce, na które w dodatku trafiłam całkiem przypadkiem, gdyż znajdowało się dosłownie na przeciwko apartamentowca w którym się zatrzymałam. Cena jak na lody (koło $8), przyzwoita a nawet przystępna zwłaszcza, że porcja była bardzo duża a w Sydney za gałkę lodów trzeba czasami zapłacić $4 ;p smak przepyszny, zamówiłam tartę waniliową z truskawkami <3 naprawdę pyszotka! w sumie byłam tylko rozczarowana faktem, że lody nie były przygotowywane na moich oczach;( Oczywiście lody skonsumowałam dopiero w mieszkaniu, pstrykając przy tym mnóstwo selfie, bo w sumie nigdy nawet nie przypuszczałam, że wybiorę się do Melbourne i będę mogła delektować się tymi lodami.Zaletą tej lodziarni są godziny otwarcia, gdyż w weekendy mają otwarte aż do północy! Nie żeby to było jakoś specjalnie zdrowe, jedzenie lodów na noc, ale jak ma się krótkie wakacje, można sobie pozwolić;)
Kategoria: Food, Travel